Monday, November 09, 2015

Atrament















Noc pomalowana jest atramentem.
Tępo zaostrzonym ołówkiem
leniwy kot poluje w atramencie
umoczone łapki.
W atramentowym mieście.
Wbici w kanapę
kochankowie
pędza ku sobie,
piszą smsy. wysyłają zdjęcia cycków na snapchacie.
Całują się namiętnie oświetleni zgniłą zieloną poświatą
w atramentowym sosie.
Noc pomalowana jest atramentem.
I wszystkie nasze codzienności zabarwione są
i upaprane.
Kawałkiem nieba
wycieram usta
spływam lukrem, brudzisz mi palce.
Noc pomalowana jest atramentem.
Na każdej ziemi,
Na każdej planecie.
I tylko tu się liczy
i ważne są zakątki
Krzywe drzewa rzucają proste cienie.
Możliwe że nie istnieją.

Monday, November 02, 2015

Niech jedzą ciastka.

A jeśli babcia wolałaby ciastka
od wieńców, zniczy i ekspres-modłów.
Na mosiężnych literach okrzepnięta mgła.
Powietrze lodowate łamie wierzby, tuje, gerbery,
posturę modnych panów.
Tutaj modlitwy i szepty
na tematy święte, o cudach, o zmartwychwstaniu,
i o za krótkiej spódnicy i o puszczalstwie
raz widzianej sąsiadki.
Na dróżkach wydeptanych, wąskich, oblodzonych
i na ławkach.
A jeśli babcia wolałaby ciastka
od złotych krzyży, żółtych tulipanów i zniczy,
które i tak wszyscy stawiają ze złej strony.
W wypolerowanym nagrobku odbija się przeszłość,
żale pretensje i nadzieje zamierzchłe,
przykryć można ładnie i szczelnie. Zniczami, wieńcami.
W Twoich ramionach spoczywam, Panie.
Babcia wolałaby pewnie ciastka.
Amen